Za każdym razem chce mi się płakać. Kiedy się z kimś żegnam, zdaję sobie zawsze od nowa sprawę, że naprawdę wyjeżdżam. Jeszcze kilka miesięcy, ba, tygodni temu myśl o wyjeździe napełniała mnie na przemian strachem i radością. A teraz doszedł jeszcze smutek.. i kolejny strach przed tęsknotą.
Jednak to jest niesamowite, jak wiele ludzi będzie o mnie myśleć, kiedy wyjadę. Dopiero teraz to widzę, i to jest dobra strona.
Ile jest ludzi wokół mnie, którzy mnie kochają i którym na mnie zależy.
W czwartek zrobiłam pożegnalną imprezę, a dzisiaj spotkałam się rodziną, żeby się pożegnać. No, jeszcze rzekomo były to urodziny mojej siostry;)
to jest zawsze tak strasznie smutne.
i boli boli boli.
Będę za wszystkimi bardzo tęsknić, ale takie jest życie. Dorastam, wyjeżdżam, prędzej czy później musiał nadejść ten moment.
Kocham podróżować, kocham kocham kocham, a to - niestety - zawsze wiąże się z mniejszymi lub większymi rozstaniami i wyrzeczeniami.
Czeka mnie jednak tak dużo, że nie mogę się doczekać. Tak, to jest takie dziwne niewytłumaczalne zjawisko - czuję podekscytowanie, chcę jechać, ale z drugiej strony najchętniej przytuliłabym się do mamy i została tu na zawsze (chociaż nigdy nie przepadałam za Polską:D)
Byłoby super, naprawdę, gdyby czas mógł szybciej płynąć. Miałabym za sobą już te koszmarne pożegnania i najgorsze momenty. Chciałabym już siedzieć w samolocie, patrzeć na chmury i cieszyć się na to, co nadchodzi.
A nadchodzi coś niesamowitego!
aaaa i zdałam FCE! :D