niedziela, 26 lutego 2012

Po pierwsze, dziękuję wszystkim którzy na mnie głosowali :) zajęłam 28 miejsce w top setce ( w sumie nominowano 238 blogów) .

*

No więc, po kolei... mam trochę zaległości.

Zaraz po powrocie z Kutchu Rotary zabrało mnie na jedną ze swoich akcji, Blood Donation Camp. Był czerwony autobus, stanowisko na którym wypełniało się ankietę itd. Moim zadaniem było zaczepianie przechodzących ludzi i proponowanie, by poświęcili pięć minut na ten szczytny cel.
Niestety, szło dosyć ... opornie.
Pomijając fakt, że wybrano dosyć słabą lokalizację - blisko peronu kolejki, więc wszyscy strasznie się spieszyli ; ludzie po prostu jakby... nie byli zainteresowani? Niektórzy otwarcie oświadczali , że boją się widoku krwi (jakie samolubne...) , niektórzy tylko potrząsali głową i odchodzili.
Dziwne. Bardzo.
Ja sama strasznie chciałam, ale niestety nie mam jeszcze skończonych osiemnastu lat . Pech.


*

A teraz pora na to, co zapowiedziałam w poprzedniej notce:

Jak poradziłam sobie z non stop gapiącymi się na mnie ludźmi, robiącymi mi zdjęcia dziwnymi facetami, gwiżdżącymi i uważającymi mnie za prostytutkę obleśnymi starymi facetami i innymi tego typu okazami?

Moja decyzja przez niektórych została uznana za dosyć dramatyczną, i w sumie było w tym sporo racji, Anita (pierwsza host mama) stwierdziła, że oszalałam, jednak większość osób była naprawdę przychylnie nastawiona i ze zrozumieniem podeszła do mojego wyboru.
Byłam już naprawdę bezsilna, a sytuacja osiągnęła punkt krytyczny kiedy pewnego wieczoru, na zatłoczonym peronie Bombaj Centrum, ktoś bezczelnie złapał mnie za tyłek.
Wtedy też stwierdziłam, że jednak to zrobię; że mam dosyć, i to jedyne wyjście.

Tak więc już od ponad miesiąca nie ruszam się z domu bez burki.

Czuję się swobodnie, czuję się wolna. Nie mam w sobie tylu negatywnych emocji, bo sama przestałam je wzbudzać. Nikt nie zwraca na mnie uwagi, nie wzbudzam żadnych sensacji poruszając się nawet w największym tłoku.
A przede wszystkim: wreszcie przestałam widzieć ręce, a zaczęłam zauważać ludzi.


tyle na dziś :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz