niedziela, 7 sierpnia 2011

second










coś czuję, że ostro tu przytyję i mnie nie poznacie. jem wszystko i to cały czas. wszystko mi smakuje. do tego oni jedzą tak często, że innego wyjścia nie ma - na lotnisku przywitacie pulpeta.
dzisiaj na przykład rodzice Yasha zabrali mnie i Nimone na śniadanie do restauracji. zjadłam wielki talerz dosa i omlet. wyobrażacie sobie?! ja przecież nigdy tyle nie jadłam. btw, Yash ma tak słodziutkiego braciszka że o jezu.swoją drogą, to jest niesamowite, jak wielojęzyczni są tutaj ludzie. ten malutki , słodziutki, zaledwie czteroletni Rahul mówi płynnie po angielsku, w gujarati i hindi , podobnie jak moje siostry (tylko one zamiast gujarati - marathi). wpędza mnie to w niemałe kompleksy. szczególnie, że czasem naprawdę mam problemy żeby ich zrozumieć (ten akcent!) a oni, żeby zrozumieć mnie. czułam się z tego powodu naprawdę sfrustrowana, ale w końcu odkryłam, że aby oni mnie rozumieli,muszę zacząć mówić w ten sam dziwny sposób, dużo machając przy tym rękami. wtedy zrozumieją.
w ciągu dnia kolejne przekąski. o 16 herbata i pojechaliśmy całą rodzinką na zakupy. ich centra handlowe są ogrooomne! dzisiaj jest w Indiach "Friendship Day" (słyszeliście kiedyś o czymś takim?) i wszyscy tu hucznie je obchodzą, w sensie - bardzo komercyjnie. Rodzice poszli do kina a my poszłyśmy kupić jakieś prezenty dla przyjaciół moich sióstr. skończyłyśmy zakupy przed końcem filmu, i siedziałysmy w lodziarni, a potem w różnych innych miejscach. byłyśmy meeega zmęczone i śpiące. wkurzające jest nieco to,że na dworze jest strasznie duszno i parno, i właściwie można się do tego przyzwyczaić gdyby nie to, że ich klimatyzacja bucha potwornie zimnym powietrzem i albo jest lodowato albo gorąco.brrr. kiedy rodzice wrócili poszliśmy na obiad do włoskiej restauracji, i siedzieliśmy tam dosyć długo , i dopiero wróciłam do domu.

szczerze; mam wrażenie jakbym była tu duuużo, dużo więcej niż dwa dni. na chwilę obecną czuję się wyjątkowo zadomowiona.


8 komentarzy:

  1. No to cudnie córeczko! Jedz,pisz, poznawaj i nie daj się komercji;) Całujemy mocno. Babcia też. No i kot oczywiście:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdrosze Ci strasznie ? Z jakiej agencji wyjechalas ? Wstaw zdjecie swojego pokoju :)

    OdpowiedzUsuń
  3. coś czuję, że na spotkaniu powymianowym wszyscy będziemy pulpetami! :)

    ale świetnie tam musisz mieć! i w końcu dodałaś parę zdjęć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. dołączam się do odczuć Pauliny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. cieszymy sie razem z Toba, delektuj sie kazdym dniem , sciskamy mocno Ania i Torkel

    OdpowiedzUsuń
  6. Pulpeta będziemy kochać tak samo!

    OdpowiedzUsuń
  7. wyjechałam z organizacji Rotary Club, program nazywa się Rotary Youth Exchange www.rotary.org.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. kurczę też bym chciał pojechać do Bombaju :D
    pozdrowienia z Sopotu

    OdpowiedzUsuń